Gmina Darłowo boryka się z niepokojącym problemem samowolnych budów. Obszary rolnicze, zlokalizowane w pobliżu ferm wiatrowych, stały się miejscem dla nielegalnie powstałego osiedla. Znajduje się tam ponad 1200 letniskowych domków oraz przyczep campingowych.
Ziemia położona pomiędzy jeziorem Kopań a Morzem Bałtyckim, która mogłaby stanowić malowniczy krajobraz, została przekształcona przez dziką urbanizację. Powstałe miejsce jest chaotyczne i zdezorganizowane, co skłoniło urzędników do określania go mianem „darłowskich fawelek” lub „Czeczenii”. Izabela Sielska, zastępczyni wójta gminy Darłowo, podkreśla, że pomimo naturalnych uroków miejsca, jego obecny stan przypomina raczej cygańskie osiedle niż atrakcyjną lokalizację turystyczną.
Cała sytuacja rozpoczęła się od rolników, którzy początkowo sprzedali część swojej ziemi fermom wiatrowym. Następnie resztę gruntu sprzedano przedsiębiorcom, którzy oferują te działki jako atrakcyjne miejsca rekreacyjne nad morzem. W rezultacie powstało ogromne osiedle, które latem zamieszkuje tysiące ludzi.
Domy na osiedlu są oddzielone od siebie za pomocą ogrodzeń, a mieszkańcy domków letniskowych oraz przyczep campingowych starają się utrzymywać dystans wobec mediów. Jeden z nich wyraźnie zaznaczył, że nie życzy sobie nagrywania przez dziennikarzy.
Oficjalnie nikt nie przyznaje się do zamieszkiwania tych obiektów, ponieważ w dokumentach składanych do starostwa są one zarejestrowane jako budynki gospodarcze, a nie domki letniskowe.